rozdział 2 Gotham City

W filmowej serii o Batmanie na czoło wysuwają się wizje dwóch reżyserów. Realizowana pod koniec lat 80′ dylogia Burtona i współczesna Nolana. Obydwie różnią się od siebie diametralnie. Ten pierwszy na formę ekspresji wybrał groteskę, ten drugi realizm. W obydwu przypadkach mamy doczynienia z, stworzonym przez kulturę popularną XIX wieku, toposem miasta-labiryntu.

Figurę tę stworzył w latach 1842-1843 pisarz francuski Eugene Sue w swojej powieści Tajemnice Paryża. Opowiada ona historię księcia Rudofla de Gerolsteina, który angażując się w pomoc paryskiej biedocie (!), w przebraniu (!) zwykłego robotnika rozwiązuje sensacyjne zagadki, a przy okazji poszukuje utraconej córki. Zaangażowanie, znajomość metod walki i całkowite poświęcenie w imię odkupienia dawnych win (!) czynią z niego idealny obraz tak często eksloatowany we współczesnych historiach o herosach.

Obraz Paryża ukazuje to miasto jako sieldisko zła, bólu, nieszczęść i niesprawiedliwości. Jest kulturowym pierwowzorem wykorzystywanym potem wielokrotnie w tzw. powieściach tajemnic (ok, tak naprawdę nie wiem czy taka jest faktyczna nazwa tego nurtu i czy ten podgatunek jakiejś w ogóle się doczekał – załóżmy, że tak. W XIX wieku powstwała polska wariacja z Krakowem w roli tytułowej), a potem filmach noir i wreszcie w story o Batmanie. Gotham city jest bowiem spełnieniem wszystkich marzeń i koszmarów współczesnej cywilizacji. Niosąc w sobie ogromny potencjał, wzbudza jednocześnie podziw i strach. Jeżeli spróbować – nawet szkicowo – przypatrzeć się poszczególnym mieszkańcom Gotham, to zobaczymy, że obok plejady „wybitnych” złoczyńców mamy tam milionerów, ambitnych dziennikarzy i naukowców. Ludzi sukcesu. I takie właśnie jest Gotham, niezwyczajne i, jak jego bohater, dwulicowe, zapatrzone w siebie, pełne nadziei i planów, ale też anonimowe, okrutne i destrukcyjne. Wydaje się, że w tym miejscu można być albo bohaterem albo ofiarą.

Wszystkie te cechy podkreśla architektura miasta, nawiązująca do neogotyckich budowli i bajkowej twórczości Gaudiego. Już nawet sama kontrukcja rezydencji Wayne’ów, otoczona angielskim ogrodem, wybudowana na klifie, z siecią ukrytych, podziemnych jaskiń jest idealną kopią, opisywanych w powieściach gotyckich, zamczysk jakie możemy pamiętać choćby z powieści Horacego Walpone’a.

Wszystko to, plus sztafarz z filmu noir, gdzie dominują zbrodnia, honor i bezprawie, dają jednorodny obraz miasta nocy. W wizji Burtona ważnym elementem łączącym wszystko to w jedno jest groteska. To dzięki niej straszno-śmieszny świat przypomina w wymowie koszmarny sen.

W pierwszej części głównym nośnikiem tej przewrotności jest Joker. Zabójca trefniś. W Powrocie Batmana funkcję tę przejmuje Pingwin i jego orszak: kolorowa i cukierkowa, a jednocześnie zabójczo groźna banda rzezimieszków.

Batman Burtona nawiązuje do marzeń i lęków z dzieciństwa. Jego filmy przypominają oddrealnione wystawy sklepowe, jakie pamiętamy z powieści XIX wiecznych prozaików, poruszane magiczną mocą techniki kolejki, lalki wypowiadające dwa czy trzy słowa. Taki jest właśnie świat Burtona. Naszpikowany niby wesołą, ale niebezpieczną techniką. Krwiożerczy karnawał. Zabawki to narzędzie zbrodni, a dzieci to dorosli ludzie, którzy są nieco psychodelicznym odzwierciedleniem Piotrusia Pana. Biorąc pod uwagę „niepoważny” i „niedorosły” czyli kommiksowy pierwowzów wydaje się to niezwykle trafny i inteligentny wybór.

Nawiązanie do dzieciństwa jest widoczne zwłaszcza w drugiej części filmowej dylogii. Cyrkowa trupa Pingwina, Zoo, gumowa kaczuszka i wreszcie, najbardziej znaczące, Boże Narodzenie. Wszystkie te elementy składają się na obraz dziecinnego świata-koszmaru, w którym nic nie jest takie jak się wydaje, ani jak być powinno. A to co normalnie wzbudza radość i poczucie bezpieczeństwa tutaj ma znamiona grozy i szaleństwa.

O ile Burton postawił na widowiskowość i groteskę, to Nolan na realizm. Jego Batman.Początek i o wiele lepszy Mroczny rycerz prezentują historię Batmana w taki sposób sposób jakby miała zdażyć się naprawdę. Jego Gotham City to Nowy Jork, tylko jeszcze bardziej mroczny, jeszcze bardziej przerażający. Przestępcy są równie bezkompromisowi, ale ich gra jest mniej kostiumowa. Bardziej przypomina cynizm i prymitywne okrucieństwo negatywnych bohaterów współczesnych horrorów niż baśniowego bestiarium Burtona.

Nowe Gotham to centrum współczesnego świata, a nie horrorowa figura z dziecięcych koszmarów. Wielkie korporacje, polityka i media odnoszą się bardziej do świata jaki znamy z TV niż mitycznej krainy zła. Nolam próbuje bowiem zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt historii o Batmanie.

Świat symboli odzwierciedla rzeczywistość.