„Niektórzy zbierają powieści rycerskie, inni powieści dworskie. Jeszcze inni szukają wydań Don Kichota czy książek nieprzeciętych przez introgatora. Te, które pan tu widzi, mają jednego bohatera: diabła”.

Dzięwiąte Wrota/Klub Dumas to rzadki przypadek, gdy z konfrontacji film i pierwowzór literacki zwycięsko wychodzi ten pierwszy. Film Polańskiego okazał się o wiele bardziej intrygujący, wieloznaczny i niepokojący od powieści na podstawie której został nakręcony.

No, ale tym razem będzie jednak o książce.

Hiszpański dziennikarz i pisarz, fan powieści awanturniczej napisał powieść, która jest swoistym hołdem złożonym XIX-wiecznej literaturze popularnej. W szczególności powieści przygodowej i gotyckiej.

„- Lubi pani czytać powieści gotyckie?

– Lubię czytać.” (s. 214)

Powieść opowiada historię detektywa-bibliofila i złodzieja, który dostaje zlecenie sprawdzenia prawdziwości pewnej niezwykłej pozycji ksiązkowej. Powieść XVII-wiecznego mistyka okazuje się być jednak księgą przeklętą i sprowadza na głównego bohatera i osoby, które spotyka kłopoty i śmierć.

Utwór Pereza jest jednak przede wszystkim powieścią o czytaniu książek i o miłości do nich. Autor bawi się intertekstualnymi nawiązaniami, snując wokół głównego bohatera sieć nieprawdopodobnych zdarzeń i postaci. Centralne miejsce zawsze jednak zajmują słowa…

„Corso postąpił kilka kroków naprzód. Wszystkie księgi miały zabytkowe oprawy – od zwykłej skóry inkunabułów, rozpiętej na desce, po wykwintne marokiny z inskrustacjami i rozetami. Marmurowa posadzka szczęknęła pod jego zaniedbanymi butami, gdy przystanął przystanął przed jedną z oszklonych szaf i pochylił się ku napisom… Tytuły cenne i niezwykle rzadkie – większość z nich Corso znał jedynie z notek bibliograficznych”.

W intrygę zostaje włączony stanistyczny wątek, które nadaje całej historii horrorowej otoczki, a dwuznaczność niektórych rozwiązań jedynie ukierunkowuje powieść w stronę literackiej gry z czytelnikiem. Diabeł z książce zostaje zresztą przedstawiony jako walczący o wolność buntownik. Jednotska, której podstawową cechą jest niezależność, z wszystkimi tego konsekwencjami.

„Wierzy pani w diabła, pani Ungern?” (s. 280)

Diabeł w powieści Pereza nie jest mitem, ale jednym z elementów gry jaką prowadzą między sobą bohaterowie. Pojawia się jednak nie bezpośrednio, ale przede wszystkim w słowach rozmawiających ze sobą bohaterów. Stoi w cieniu i czeka, aż pobudzone własnymi namiętnościami postacie trafią do jego czarnych sal. Motyw nieświadomej podróży w kierunku piekła i poszukiwanie Niepoznanego jest zresztą kwintesencją tego gatunku. W Klubie Dumas trudno jednak doszukiwać się bardziej bezpośrednich rekwizytów i zdarzeń, bowiem Klub Dumas horrorem sensu strickto, jak w przypadku Kinga czy Koontza, oczywiście nie jest. Klub Dumas jak każda powieść jest przede wszystkim grą. Grą autora z czytelnikiem, grą czytelników z autorami i autora i czytelników z bohaterami.

” – Sugerujesz, ża Dumas zaprzedał duszę diabłu?

– Niczego nie sugeruję.” (s. 362)

Mimo to powieść czyta się całkiem zadawalająco, o ile interesuje kogoś powolnie rozplatająca się intryga i stosy stron wypełnionych erudycyjnymi wtrętami. Może nie jest to jednak przypadkowe, ostatecznie gdzie miałby ukrywać się Szatan, jeżeli nie w słowach właśnie? Powieść Pereza jest powieścią o poszukiwaniu, o ucieczce i ukrytych znaczeniach. Jest powieścią o prawdzie, która mimo, że ukryta istnieje i którą trzeba odnaleźć, a klimat satanistycznej historii o dziele spisanym przez diabła jest o tyle mroczny o ile pozostawiony bez odpowiedzi i osadzony w świecie rzeczywistym, a nie literackim. Ewangelia wg Szatana.

„Wszyscy patrzyli na klamkę. Obracała się powolutku, jak w filmach grozy.” (s. 385)

Polecam

Klub Dumas; El club Dumas; Arturo Perez-Reverte; przełożył: Filip Łobodziński; rok wydania: 1993; polskie wydanie: Warszawa 2005, Wydawnictwo Muza