Blogosfera umarła – napisał Marek Rabij i w poczuciu wyższości mainstreamowego dziennikarstwa nad internetowym podzielił blogi na elitę (przykład: kataryna) i resztę: zbiór grafomańskich elaboratów i śmietnisko. Nie żebym akurat z tym podziałem się nie zgadzał, ale wydaje mi się, że w swojej analizie dziennikarz Polityki nie wziął pod uwagę jednej prostej kwestii: strukturalnych różnic pomiędzy tradycyjnymi telewizyjno-prasowymi mediami i Internetem. Istotą blogów w przeciwieństwie do apriorycznej prasy i dzienników telewizyjnych jest pluralizm i indywidualność autorów. I to właśnie jest jego siłą. Nigdzie idea demokracji nie jest realizowana w tak utopijnie doskonały sposób jak na portalach blogowych. Tutaj wszyscy są równi i zaczynają dokładnie z tego samego miejsca. Nie ma uprzywilejowanych i powiedziałbym, że to jest właśnie ta najbardziej wartościowa zdobycz blogów, która przewyższa tradycyjne dziennikarstwo. Nie chcę tutaj stawać za bardzo w obronie miernoty blogowej, która przeważa, bo ona zresztą tej obrony nie potrzebuje. Burzę się jedynie przed apriorycznie wydawanymi opiniamy przez ludzi bynajmniej nierozumiejących idei blogowania i traktującej internetowe dzienniki jako ewentualną konkurencję (!) albo grafomanię.

Dowodem na nieznajomość tematu są finalne wnioski tego tekstu:

jakby tego było mało najlepsze blogi upodabniają się do głównego nurtu tradycyjnych mediów. Jakość przeszła w ilość i blogi z czasem bedą miały coraz mniej do powiedzenia i zaoferowania swoim wirtualnym czytelnikom.

Czy blog jako manifestacja subiektywizmu może upodabniać się do mainstreamowego dziennikarstwa, które w samym zamierzeniu MA BYĆ OBIEKTYWNYM PRZEKAZYWANIEM INFORMACJI??? Największą wartością w blogowej rzeczywistości jest niezależność i profesjonalizm w komentowaniu zdarzeń politycznych, kulturalnych czy jakichkolwiek, podczas gdy w dziennikarstwie wartością jest sama wiedza na temat tych zdarzeń i faktów… Porównywanie tych dwóch źródeł informacji i funkcji jest kompletną pomyłką.

W dalszej części czytamy:

„(…) blogosfera stała się produktem masowym i tanim, a co tanie, to zwykle podłej jakości.”

Wydaje się to zadziwiająco aroganckim manifestem egalitaryzmu. Podczas gdy teoretycznie wynosi się na piedestał zdobycze demokracji: równość w dostępie do informacji i środków komunikacji, jednocześnie tworzy się ideał elitarności wąskich grup społecznych i pogardliwy stosunek do wszystkiego, co z tą elitarnością nie ma nic wspólnego. Koniec tekstu wieńczy jakże popularna ostatnio wśród komentatorów myśl o tym, ze blogi wkrótce zastąpią mikrokomunikatory Blipy i Twittery. Trudno mi sobie to wyobrazić, choćby z tego prostego faktu, że infromacje zawarte na owych jednozdaniowych wypowiedziach w większości są albo jeszcze bardziej pozbawione jakiejkowlwiek wartości albo są zwyczajnymi odnośnikami do artykułów zamieszczanych na blogach właśnie albo portalach informacyjnych.

Reasumując po raz kolejny jesteśmy świadkami ekspresji jakiś niezrozumiałych fobii tradycyjnych dziennikarzy w stosunku do blogerów.