W Internecie pisze się o książkach, nie o literaturze. Blogerom brak elementarnej wiedzy i znajomości warsztatu, powtarzają podsuwane im przez działy promocji wydawnictw frazesy reklamowe o książkach, są konformistami, lizusami płaszczącymi się przed wydawcami. Sieć nie jest przestrzenią wolności i nie ma nic wspólnego z demokracją, natomiast wprowadza na salony literackie dyletantów, którzy są w stanie powiedzieć tylko tyle, że książka wywołuje w nich jakieś emocje. Sytuacja internetowa to patologia, pozostawanie w kręgu patologicznych powtórzeń, które jest bardzo bliskie wszystkim nazistowskim, hitlerowskim, totalitarnym systemom, w którym musisz iść w tłumie, w szeregu – mówili o blogosferze książkowej krytycy literaccy.