Kino to magia. Przynajmniej kiedyś. W dzieciństwie mogliśmy naprawdę to odczuć. Rzucane na nas zaklęcia fikcyjnych historii oddziaływały ze znacznie większą siłą niż współcześnie.Pozwalały wierzyć w inny, lepszy i bardziej fascynujący świat i ludzi. Zaklęcia rzucane przez – odpowiednio wystylizowane – filmowe czołówki zapowiadały początek wspaniałej przygody.

Dzisiaj w dobie przeniesienia napisów na koniec filmu, do momentu kiedy zapalają się światła i zaczynamy się zbierać do wyjścia z kina, magiczna moc wprowadzenia do opowieści uległa jeszcze większej erozji. Pozostaje nam zatem cieszyć się z tego, co zostało i… wspominać urok dawnych napisów początków, tych jakie towarzyszyły nam dawno, dawno temu… za górami… podczas seansów w wielkich jak zmywarki do naczyń telewizorów.

Na blogu brak, znalazłem link do strony człowieka, kolekcjonującego filmowe plansze z tytułami filmów. Postanowiłem na bazie jego imponującej kolekcji, dokonać własnego zestawienia horrorowych czołówek. Ot, taka sentymentalna podróż w przeszłość.

(po kliknięciu na datę otworzy się link do fragmentu filmu)

Na początek lata 1920-1949.

1.Upiór w operze

1926

reż. Rupert Julian / obsada: Lon Chaney

Bardzo dobry film. Mój ulubiony niemy horror, który daleko w tyle zostawia za sobą Nosferatu i Gabinet dra Caligari.

2. Dracula

1931

reż. Tod Browning / obsada: Bela Lugosi

Paszylk o tym filmie powiedział, że Dracula wg Browninga ilustrował lęki amerykańskich mężczyzn przed imigrantami, którzy to swoją egzotyczną urodą mieli erotycznie zniewalać uczciwe i wierne do tej pory amerykańskie kobiety. Odbierać je ich ojcom i chłopcom.

3. Frankenstein

1931

reż. James Whale / obsada: Boris Karloff

Przyznam szczerze, że bardziej niż mit Karloffa jako ikony horroru intryguje mnie reżyser James Whale, ale to głównie za sprawą filmu Bogowie i potwory. Chyba od Frankensteina z 1931 roku wolę znacznie bardziej surrealistyczną Narzeczoną Frankensteina z 1935 roku.

4. Wampyr

1931

reż. C.T. Dreyer / obsada: Julien West

To jest podobno bardzo dobry francuski horror, realizowany jako rozrywka dla uznanego reżysera i odtwarzającego główną rolę młodego magnata, który to – jako miłośnik kina – sfinansował cały projekt. Fabuła opowiada historię młodego człowieka, który przybywa do terroryzowanej przez wampira wioski. Chcąc uratować piękne córki tamtejszego arystokraty musi stanąć oko w oko z… posępną prawdą.

5. King Kong

1933

reż. Merian C. Cooper / obsada: Fay Wray

Z King Kongiem z 1933 jest podobnie, jak z Obywatelem Kanem. Niby wiem, że to kamień milowy w historii kina, ale jakoś bardziej mnie irytuje niż uwodzi. Sam pomysł jednak uważam za majstersztyk. Eksplozja nieograniczonej wyobraźni starego Hollywood.

6. Rebeka

1940

reż. Alferd Hitchcock / obsada: Laurence Olivier

O tym filmie nie będę pisał, bo go nie widziałem. Ale BARDZO PODOBA mi się ta plansza tytułowa. No i Hitchcock od czasu czytania Parowskiego jakiś mi się taki bliski wydaje 😉

7. Wilkołak

1941

reż. George Waggner / obsada: Lon Chaney Junior

Przyznam, że tylko wersja z Jackiem Nicholsonem jest w stanie mnie zainteresować, bo wilkołak/wilkołactwo jakoś zwyczajnie to nie jest mój ulubiony bohater/motyw pojawiający się w horrorze, ale trudno nie oddać sprawiedliwości klasykowi z synem Upiora w Operze w roli zwierzaka o człowieczej duszy i człowieka o osobowości wilka.

8. Cat People

1942

reż. Jacques Tourneur obsada: Simone Simon

Autor powieści Pocałunek kobiety-pająka fabułę właśnie tego filmu każe snuć swojemu fatalnemu bohaterowi Molimie. Dla mnie ten konkretny film już na zawsze będzie istniał przede wszystkim jako magiczna opowieść o namiętnościach argentyńskiego więźnia.