W związku z faktem, że ciągle jeszcze przedzieram się przez gąszcza fabularne i stylistyczne Królowej Potępionych Anne Rice i moje posłowie na ten temat jeszcze trochę odsunięte w czasie, postanowiłem w zamian, na marginesie przybliżyć jedno z ciekawszych zagadnień teoretycznych przedstawiających w małej biblii czyli Filozofii horroru Noela Carrolla.

No właśnie, opiszę paradoks, a otem w kolejnych wpisach będę prezentował różne teorie, próbujące go rozwiązać… z różnych skutkiem, ale wszystkie ciekawe.

Lęk przed fikcją

Na pewno wielokrotnie, drżąc na widok Freedy’ego Krugera czy innego zombie słyszeliście od kogoś, że przecież to tylko wymyślona przez kogoś historia, wszystko to tylko aktorzy i plastic, taka bajka… No niby tak, ale i tak nie pomagało. Na tym własnie polega cały paradoks, który można w skrócie sformułować w zdaniu: jak mozemy bać się czegoś o czym wiemy, że nie jest prawdziwe. Nasze emocje łączą się przezież z tym, co sądzimy na temat prawdziwości zdarzeń… Carroll jako przykład podaje sytuację, gdy nagle dowiadujemy się o tym, że wszystkie relację na temat głodujących i umierających Afrykańczyków są kłamstwem, medialną manipulacją. Możliwe, że wkurzymy się na dziennikarzy, ale nasze współczucie dla ofiar zniknie, bo przecież okaże się, że nie ma komu współczuć. Gdy dowiadujemy się, że jakaś historia została zmyślona emocje sie ulatniają. Nie ma przecież sensu angażować się emocjonalnie w rzeczy, których nie ma.

W takim razie, jeżeli nasze przekonania i procesy poznawcze leżą u podstaw naszych emocji, to całkiem sensowne wydaje się pytanie jak można emocjonalnie reagować na fikcję. Wydawać by się mogło, że nie powinno być takiej możliwości. Zwłaszcza, że głównym założeniem naszych „relacji” z filmami i powieściami jest założenie, że wszystkie opisane w nich postacie i zdarzenia są zmyślone.

W tym miejscu pojawia się właśnie pojawia się opisywany paradoks. Skąd bowiem biorą sie emocje, których, logicznie rzecz ujmując, nie powinno być? Czy są prawdziwe? I jaki jest cel ich powstania, jeżeli tak?

W tym momencie główny bohater filmu Znaki wbiega przerażony do domu po drugiej konfrontacji z przybyszami z kosmosu, ja wracam do oglądania filmu, a ciąg dalszy nastąpi…. 😉