Nie, to nie będzie kolejna recenzja kolejnego horroru; to będą moje dywagacje na temat kondycji psychicznej człowieka, który właśnie znajduje się w próżni, jak to jest w przypadku bohaterów horrorów…

Nienawidzę znajdować się w takiej sytuacji, kiedy nie jest ona klarowna; gdy znajduję się w takim miejscu z którego jest milion dróg i nie wiadomo którą wybrać… Każda jest zła, bo miejsce w którym się znajdujemy takie właśnie jest… Tutaj nie ma dobrych rozwiązań… A wybór jest konieczny.

Człowiek w próżni

Najpierw zarysuję kontekst rozważań. Główni bohaterowie horrorów to ludzie, których życie nagle trafia na zakręt. Nowy dom, w którym straszy; niefortunny wypadek, który powoduje nagłą apokalipsę; czy zwyczajne nawiedzenie przez intruza z bardziej lub mniej enigmatycznego Zewnątrz (lub równie niedookreślonego Wewnątrz) są tylko spektakularnymi wizualizacjami tych „trafień za zakręt”.

Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie, migają światła rozmaitych możliwości…

Znajdują się w miejscu, w którym wcale nie chcą być i muszą podjąć decyzję. Wejść w grę ze światem (stawka jest wysoka, może warto? może trzeba?) czy uciec? Przedzierając się przez przestrzeń świata przedstawionego, cały czas znajdują się na krawędzi dwóch różnych rzeczywistości. Cały czas muszą odpowiedać sobie na pytanie, w którym z nich się znajdują… Znajdując oparcie w bardziej lub mniej niejasnych poszlakach, decydują o swoim życiu.

Skupmy się na tym, co czuje człowiek w próżni? Dużo bólu wyrastającego z niepewności i niemożności otrzymania pomocy… Strach przed złym wyborem i mega frustrację. Dlaczego ja? Dlaczego znowu ja? Człowiek w próżni to tak naprawdę właśnie człowiek wolny, mający świadomość dobrowolności swoich decyzji. Wybory mogą być złe, ale są tylko nasze i nie ogranicza nas w nich nic, czego sami sobie z takich, a nie innych powodów (etyka, religijność, poczucie przyzwoitości, nienawiść, zazdrość…) nie narzucimy. Świadomość autentycznej wolności prowadzi do tego czego większość z nas się naprawdę boi. Totalnej odpowiedzialności za swoje czyny. W horrorach, gdy wszystkie sytuacje są sytuacjami ekstremalnymi, nie ma kontekstu, który mógłby usprawiedliwiać, łagodzić konsekwencje. Jesteśmy tylko My kontra świat.

Próżnia

Jak zdefiniować Próżnię? Co to za miejsce? Miejsce? Raczej sytuacja, albo, jeszcze lepiej, stan. Stan, który łączy w sobie pustkę (nie dzieje się nic) z chaosem (nigdy nie jest tak, żeby działo się nic). Część (ta większa) informacji jest błędna, prowadzi w dół. Część… no właśnie… Co z drugą częścią? Dokąd prowadzi? W którym kierunku? Czy można jej zaufać?

Na tym polega Próżnia… Drogi prowadzą we wszystkie kierunki. Są drogi do piekła, i drogi w nieznane… Czasem schodzą się w jedną. Las w filmie Blair Witch Project, tajemniczy sześcian w Cube, czy nawiedzony dom z Rose Red to labirynty. Nigdy nie widzimy całości… nigdy nie dowiemy się o wszystkich możliwych rozwiązaniach.

Nić Ariadny

A jednak ich szukamy, gra w Silent Hill idealnie to obrazuje. Cała fabuła gry bazuje właśnie na motywie, ucieczki przez Labirynt, ucieczki z Labiryntu i tego co po nim krąży, ucieczki przed tym, co nas do niego doprowadziło? Bohaterowie Silent Hill to ludzie na marginesie rzeczywistości, każdy ostatecznie trafia w to miejsce, w które zmierza… Ciągłe odczytywanie wskazówek i ich niepewne zlepianie jest jedynie iluzją. W rzeczywistości wszystkie odpowiedzi znajdują się wewnątrz, a świat przedstawiony jest tylko mroczną wizualizacją naszej zszarganej psychiki. Odpowiedzi należy szukać wewnątrz? Banalne? Pewnie tak, W każdym razie jedynej odpowiedzi do którym mamy dostęp.

Jedyna Nić Ariadny na którą możemy liczyć…

Post scriptum

W tym miejscu można (może należy?) zadać sobie pytanie nad zasadnością tego typu rozważań (spekulacji?) na marginesie horrorów. Ostatecznie są to tylko proste historię o krwi i mięsie… No i faktycznie może tak być… Może, ale śmiem twierdzić, że nie jest. Historie, które powstają dla ludzi i są tworzone przez ludzi mają swoje przesłanie ZAWSZE! Tak jest już skonstruowana nasz kultura. Wszystkie opowieści są w niej zamoczone, więc wszystkie mówią: zadają pytania, relacjonują historie, dają odpowiedzi…

… odpowiedzi… Mówi się, że kultura masowa to współczesne, zdegradowane mity. Wiadomo, że w zamierzchłych czasach, o których wiemy tylko z lekcji historii i książek, mity te odpowiadały właśnie na te najważniejsze, egzystencjalne i metafizyczne, pytania. Oczywiście porównując Smętarz dla zwierzaków z mitem o Minotaurze możemy odczuć pewien niesmak. Ale czy oznacza to, że nie należy ich interpretować? W końcu we naszej zmasowanej kulturze to jedyne mity, które są nam dostępne. Kultura „ta nie-zdegradowana” już dawno przestała ich udzielać. Teraz sama stawia tylko pytania. Kultura masowa próbuje nam na nie odpowiedzieć. A w każdym razie daje tylko te odpowiedzi, które są pewne… wypróbowane i przetwarzane przez setki lat… jedne z niewielu, na które możemy liczyć w naszej próżni…