Po zalewie kin przez azjatyckie produkcje grozy przyszedł czas na odpowiedź kina europejskiego. Prym wiedzie tutaj oczywiście Hiszpania, która od wielu lat podrzuca światu całkiem udane produkcje. W tym właśnie te wyreżyserowane przez twórcę [Rec]

Parę lat temu można było oglądać jego intrygujący horror „Ciemność” z Anną Paquin, znaną z filmów „Fortepian” i sagi o X-menach.

Potem dobrze przyjęta przez krytyków „Delikatną” z Calistą Flockhart.

I w końcu przyszedł czas na [Rec]. Najlepszy z nich wszystkich.

Ponieważ film jest bardzo intensywnie promowany w mediach, nie będę rozpowiadał się nad fabularną stroną filmu. Tylko dla przyzwoitości dziennikarskiej wspomnę, że akcja rozgrywa się w Barcelonie, kiedy to telewizyjna reporterka Angela, kręcąc swój nocny reality show, udaje się wraz z grupą strażaków do jednego z domów. Szybko okazuje się, że sytuacja zupełnie wymyka się spod kontroli, a grupa bardziej niż zwykle przypadkowych bohaterów trafia w sam środek koszmaru.

Dystrybutorzy filmów lubią teraz przekonywać publiczność, że mają do czynienia z dziełami, które swoim nowatorstwem przewartościowują gatunek. Tak jest i tym razem. „Totalna rewolucja w historii filmów grozy” – głosi jeden z nich.

Totalna bzdura.

[Rec] nie ma w sobie nic nowatorskiego, ale to wcale nie nowatorstwo miało być najmocniejszą stroną tego filmu. Z jednej strony mamy bowiem wyświechtaną formułę historii w całości zapisanej przez kamerę (Blair Witch Project, Cloverfield czy bardziej antyczny Canibal Holocaust), z drugiej zaś równie wyeksploatowany motyw z półki atak zombie. Twórcy jednak umiejętnie wykorzystali tkwiące w nich możliwości. Bezpośrednie atrybuty grozy bestii nie są nachalne i prostackie, a obraz widziany okiem kamery ma tą interesującą zaletę, że dzięki staraniom Angeli i jej kamerzysty: Paula, przypomina konwencją znane z codziennego życia reportaże telewizyjne. Właśnie ten dualizm sprzeczności, potęguje grozę. Widz uczestniczy w podwójnej grze. Raz – grze reporterki kręcącej materiał swojego życia; dwa -> gry w horror.

Na zdecydowany plus trzeba policzyć kreacje bohaterów. Nie są one ani prostackie, ani w szczególny sposób psychologizowane. Nie przeszkadzają więc czasem zbytnim sztucznym zindywidualizowaniem. Żaden z bohaterów nie wprowadza w labiryntu nawiedzonego mieszkań, swoich własnych problemów. Są przez to wiarygodni i łatwo się z nimi utożsamiać.

Ciekawym zabiegiem jest to, że przez cały czas trwania filmu ani raz na ekranie nie pojawia się twarz głównego bohatera: kamerzysty Paola. A przecież to właśnie jego okiem oglądamy wszystkie zdarzenia.

Ostatnie 20 minut filmu to prawdziwy majstersztyk. Jeżeli podczas trwania projekcji, bardziej od samego „straszenia” nacisk kładziony jest na grozę ekstremalnej sytuacji, to cała końcówka jest jedną z najbardziej przerażających scen, jakie widziałem. Pod tym względem film Balagueró również zajmuje wyjątkowe miejsce. Zakończenie to często pięta Achillesowa wielu horrorów. W tym wypadku, to zdecydowanie jego najlepsza strona.

W filmie [Rec] nie uraczymy się historią z podwójnym dnem. Za to w menu dostępna jest wartka akcja, ciekawi bohaterowie i trafne spostrzeżenia społeczne. W kamienicy do której trafiaj Angela i Paolo mieszkają zarówno Hiszpanie, jak i traktowani jako niechciani goście, azjatyccy emigranci. Nie ma tutaj jednak banalnego i łopatologicznego przesłania. [Rec] jest opowieścią o tym, jak w ekstremalnych sytuacjach zachowują się przeciętni obywatele i o tym jak koszmar z filmów może okazać się być na wyciągnięcie ręki. Film umiejętnie gra tymi lękami społeczeństw, które czynią z nas… być może… tylko łatwy cel.