Ostatnio buszuję po Allegro. Na celowniku mam klasyczną powieść grozy „Wizerunek człowieka rudego” Tymczasem wczoraj doszła do miniseria 5 numerów już wkrótce legendarnego magazynu o horrorach CZACHOPISMO. Zajrzyjmy więc do zawartości pierwszego numeru…

Redaktor naczelny: Wojciech Jan Pawlik

W pierwszej części czytelnik może zapoznać się z historią i specyfiką kina spod znaku Tromy – niskobudżetowych produkcji zdobywających jednak wśród fanów kiczowatych, niszowych obrazów pozycję kultowych.

Jest też godny uwagi makabryczny komiks Tomka Hołdy.

A także obszerne recenzje książek: The Ruins, Nocna Zmiana, Nokturny, Filozofia horroru, płyt: Marilyn Mansona, Mistifitsa czy Toola i filmów: Siostry, Duch aatma, Węże w samolocie, Kult, Labirynt fauna i paru innych 😉

Na uwagę zasługują też dwa opowiadania grozy, jak i artykuł poświęcony azjatyckiej odmianie horrorów. Jego autor Krzysztof Żmuda prezentuje zarówno dobrze znane ghoust story, jak i brutalne kino eksploatacji (bracia chrzestni współczesnego amerykańskiego filmu spod znaku gore).

Warto zatrzymać się nad felietonem Łukasza Radeckiego o polskim obliczu grozy. Zwraca on uwagę, że korzenie tego gatunku wcale nie są tak ubogie, jak przywykliśmy sądzić. Wymienia on tytuły i nazwiska: Sztyrmera, Grabińskiego, Meissnera i innych. Potem jednak zaznacza, że mimo swoistego boomu na horror nie widzi on szans na rozwój współczesnego horroru, bo zarówno pisarze, wydawcy, jak i czytelnicy są zbyt mocno przywiązani do zachodnich schematów, nazwisk, miejsc. Stajemy się odbiorcami zachodniej papki, niezdolnymi do reatywnego działania. W ostateczności grozi nam to ograniczenie twórców do pozostania w tylko i wyłącznie sferze bezpiecznej fantastyki w duchu Sapkowskiego i Grzędowicza.

Oprócz wymienionych i niewymienionych przeze mnie tekstów w omawianym numerze pojawił się też artykuł o historii slasherów, o których pisałem w poprzednich wpisach. A na zakończenie w cyklach Rekwizyty kina grozy i Galeria potworów autorzy dokonują zbliżenia na: nóż i potwora Frankensteina.

W związku z dobrymi tekstami i świetną oprawą graficzną naprawdę ciężko nie polecać Czachopisma. Zwłaszcza, że przechodzi już do historii, a o podobną klasę we współczesnych magazynach popkulturowych możemy sobie tylko pomarzyć.