Zdrowo się nazastanawiałem czy napisać dzisiaj sprawozdanie z pierwszego dnia festiwalu, czy zgodnie z tradycją wcześniejszych wpisów, skrobnąć reckę, a wrażenia pozostawić na notkę podsumowującą. Jest to pytanie o tyle zasadne, że w zależności od tego, jaką drogę wybiorę będzie pochwalnie, albo zjeżdżająco…

Niech więc będzie pochwalnie.

Panie i Panowie,

Diagnoza: Śmierć

Zgodnie z moimi wcześniejszymi przypuszczeniami…

Już dzisiaj mogę powiedzieć, że Diagnozis: Death jest jednym z najlepszych filmów tegorocznego festiwalu. Inteligentny, zabawny i wyjątkowo sprawnie zrealizowany.

Bohaterowie horroru:

Andre Chang – nauczyciel angielskiego, korumpowany przez rodziców, zaliczający laski, śmiertelnie chory; UCZESTNIK EKSPERYMENTU.

Juliet Reid – sumienna uczennica, odrabia zadania domowe (nawet w szpitalu), używa pigułek antykoncepcyjnych, dziewica, śmiertelnie chora; UCZESTNICZKA EKSPERYMENTU

siostra Margaret – profesjonalistka.

dr Cruise – zadurzony w siostrze Margaret.

***

Juliet i Andre spotykają się w szpitalu, gdzie obydwoje biorą udziała w eksperymencie medycznym, który ma doprowadzić do odkrycia lekarstwa na raka. Towarzyszy im para ekscentrycznych medyków i mniej ekscentrycznych, ale równie przeszkadzających w seksie, duchów.

Twórcy Diagnosis: Death postawili na bezpretensjonalność, absurdalny humor i zabawę horrorową konwencją. Wyszło im to doskonale. Totalnie rozbrajający film o odkrywaniu tajemnicy z przeszłości, związanej z samobójczą śmiercią popularnej feministycznej pisarki. Są więc duchy, nawiedzona łazienka, sekretny pamiętnik i zbite lustro, a bohaterowie to prawdziwy majstersztyk. Stworzeni na bazie kilku mniej lub bardziej stereotypowo przewrotnych kresek (nauczyciel, próbujący zaliczyć uczennicę; matka, radząca chorej, nastoletniej córce, aby nie przesadzała z nauką, bo i tak już nie pójdzie na studia) są jednocześnie zaprzeczeniem taniego slapstickowego humoru.

Trudno mi komplementować komedię, bo uważam, że zdradzanie gagów z filmów z jednej strony ucina im łeb, z drugiej… Co w takim razie o komedii można napisać??? Poczucie humoru każdy ma inne: Jednych w tym filmie będą śmieszyły żarty sytuacyjne, innych komizm postaci, a jeszcze innych zabawy twórców z horrorową konwencją. Mnie śmieszyło wszystko 🙂 Ale chyba to, co najbardziej poprawiło mi humor podczas projekcji, otwierającego 3 festiwal horrorów, Diagnosis: Death to świadomość, że twórcy nie traktują widzów, jak idiotów i udowadniają, że naśmiewanie się z horroru i rozbawianie publiki nie musi ograniczać się do żałosnych dowcipów w stylu Scary Movie.

Dodatkowo na plus należy wpisać świetną grę aktorską. Rzadko się bowiem zdaża, żeby WSZYSCY aktorzy w filmie prezentowali tak wysoki poziom, a w Diagnosis: Death nie ma aktora (nawet wśród tych drugo, drugoplanowych!), który nie sprawdziłby się jako aktor komediowy i nie stworzył z własnej kreacji małego arcydzieła.