Kategorie: Wszystkie | Nie tylko Koralina | filozofia horroru | historia gatunku | muzyka | na marginesie | na początku było słowo… | poza (horrorem) | przeczytane | recenzje filmów | recenzje gier | recenzje komiksów | recenzje książek | the best of… top | tvh | zapowiedzi
RSS
sobota, 26 stycznia 2008
Królowa potępionych
„Lestat to sen…” – tak przez lata zapewniała swoich fanów Anne Rice, aby w końcu, przekonana komercyjną machiną wolnego rynku albo epickim potencjałem stworzonego przez siebie świata, napisać ciąg dalszy bestsellerowego Wywiadu z wampirem: Wampira Lestata. Trzy lata później powstał kolejny, trzeci (i wcale nie ostatni) tom wampirzych kronik: Królowa Potępionych.
W trzecim tomie kronik wampirów niepokorny syn Gabrielli, Lestat, przepudzony ze snu, w który zapadł w wyniku znudzenia i rozczarowania wampirzym życiem, postanawia dokonać prawdziwej rewolucji w świecie i doprowadzić do swoistego coming outu rodziny nosferatu…
Publikuje swoją autobiografię i nagrywa piosenki, w których zdradza sekrety wampirów. Wkrótce staje się gwiazdą rocka i zdobywa tysiące fanów.
Spotyka się oczywiście z gniewem wielu krwiopijców. W swojej bezpretensjonalnej megalomanii i narcystycznym zadęciu, Lestat nie zdaje sobie sprawy jak poważne skutki może przynieść jego działalność. Na razie przygotowuje się do wielkiego koncertu w San Francisco, które wkrótce ma się stać prawdziwą wampirzą mekką. Do miasta przybywają zwolennicy i przeciwnicy Lestata. Wśród jego dworu można spotkać bohaterów wcześniejszych powieści Rice: eks-kochanka Louisa, tajemniczą Gabriellę i, jak zawsze depresyjnego, Armanda.
Historia opowiedziana w książce Królowa potępionych została nieco spopularyzowana przez średni, ale wcale nie taki beznadziejny, film z Aalijah (Koncert na 50 serc), Leną Olin (Ciemność, Dziewiąte wrota) i Stuartem Townsendem (Wszystko o Adamie, Liga niezwykłych dżentelmenów).
Główną osią fabularną jest przebudzenie krwawej królowej, pradawnej matki całego wampirzego klanu. W powieści dochodzą jeszcze inne wątki, które zostały kontynuowane w następnych tomach serii. Takie jak kontakty z duchami czy opowieść o rudowłosych bliźniaczkach…
Królowa potępionych mimo ambitnego planu jest jednak jednym z najsłabszych ogniw Starych Kronik Wampirów. Głównym tego powodem jest próba ujęcia zbyt wielu wątków. Spowodowało to, że wszystkie opowiedziane są w powierzchowny i pozbawiony głębi i symboliki sposób. Jedną z zalet twórczości Rice była nieprawdopodobna zdolność do prezentowania klimatu epoki… Zdolność nieprawdopodobna, biorąc pod uwagę, że wraz z upływem lat, wieków… epoki ulegały zmianie, a Rice w każdej potrafiła się odnaleźć… (Nie bez przegięcia, ale można jej to wybaczyć) W przypadku Królowej potępionych nie wygląda to już tak efektownie. Najgorzej prezentuje się wątek staroegipski… Czuć bardzo wyraźnie, że autorka tak bardzo zawierzyła magii opowiadanego świata, że zapomniała uwiarygodnić jego istnienie.
Ważnym elementem, w kontekście całego cyklu, jest sposób prowadzenia narracji. Do tej pory, a także i później dominuje narracja pierwszoosobowa, co pozwala na oglądanie tej literackiej fabuły oczami poszczególnego bohaterów. W Wywiadzie z wampirem był to wrażliwy i refleksyjny Louis, w Wampirze Lestacie – nieco psychotyczny tytułowy bohater, w Królowej potępionych dominuje natomiast narracja trzecioosobowa, co powoduje… moim skromnym zdaniem nieco spłycenie wymowy całego dzieła. Jednym z walorów serii był „ulotny urok” totalnego subiektywizmu… Pozwalał traktować fabułę i wydarzenia z pewnym dystansem… Były przecież jedynie opowieściami snutymi przez poszczególnych bohaterów… bohaterów zawieszonych w próżni… W przypadku tego tomu moim zdaniem autorka za łatwo popadła w popkulturową papkę i zdegradowała wszystko do trwywalnej fantastyki…
Anne Rice; Królowa Potępionych; tytuł oryginalny: The Queen of the Damned; rok wydania: 1988; wydanie polskie: 2007; przełożył: Paweł Korombel.
—————————————————————————————————————–
Tagi: Anne Rice dark fantasy wampir
18:25, cedro84 , recenzje książek
Link Komentarze (7) »
wtorek, 22 stycznia 2008
W kategorii: intrygujące zapowiedzi horrorów
Wiem, że ostatnio mój blog, jeśli chodzi o aktywność administratora, przypomina Cmentarzysko słoni z „Króla lwa”… Wierze jednak, że w krótce będzie to już tylko niechlubna przeszłość, dlatego teraz, na osłodę tej wymownej ciszy: ZAPOWIEDZI HORRORÓW 😉 zerżnięte z popcornera 😉
5. The Signal
Film opowiada o tajemnieczej transmisji, która zamienia ludzi w rządnych krwi psychopatów. Osobiście mam nieco mieszane przeczucia. W fabule i zdjęciach z filmu nie dostrzegłem nic, co mogłoby tłumaczyć nazywanie tego filmu przyszłością horroru. Zapewne jednak chodzi o kwestie formalne… Coś w stylu grindhouse, więc być może nie mam racji. Stąd piąte miejsce.
4. Del Toro’s Frankenstein
Muszę przyznać, że mam spory dystans do tej historii. Jej problem polega w moim mniemaniu głównie na tym, że jak na klasykę horroru, to opowieść o doktorze Frankensteinie i jego potworze ma zbyt wyraziste elementy komediowe. Nie było ich naturalnie w śmiertelnie poważnym pierwowzorze, ale w wyniku późniejszego, popkulturowego oswajania potwora, doszło do tego, że ciężko tę historię traktować na serio. Ale skoro reżyser twierdzi, że jego wersja ma być tylko wariacją na motywach znanych z książki, to może wyjść coś naprawdę ciekawego. Może coś w stylu Mary Reilly?
3. Werewolf women of the SS
Przy okazji wspólnego projektu Terentino i Rodrigueza głośno było o tzw. fałszywych zwiastunach. Głośniej pewnie niż o samych filmach. I tak jeden z nich: nakręcony przez Roba Zombie, którego Halloween nie tak dawno gościł na ekranach naszych kin, zainspirował go do stworzenia pełnometrażowej wersji filmu. Ja tam lubię wszystko, co kręci Zombie, więc to pewnie też będzie dziełko w stylu hard-retro, nie do pogardzenia 🙂
2. Metropolis
Fritz Lang przeszedł do historii kina jako jeden z mistrzów niemieckiego ekspresjonizmu. Jednym z jego sztandardowych pozycji jest Metropolis. Film o totalitarnej władzy i technice, która w niewłaściwych rękach może przyczynić się do zguby ludzkości. Film prawie nierozerwalny z kontekstem historycznym. Czasy w jakich powstawał nie prowokowały do optymistycznych wizji. Czy remake wniesie coś nowego? Zobaczymy, ale wydaje mi się, że jest to jedna z tych historii, które warto opowiadać wciąż on nowa.
1. Koralina
Mój osobisty faworyt. Krótka książeczka Neila Gaimana to prawdziwy majstersztyk literatury. Horror zaklęty w formule baśni dla dzieci, albo baśń dla dzieci zaklęta w formułę horroru. Zresztą jeśli się zastanowić, to baśni jako gatunkowi z pewnością najbliżej właśnie do horroru i może gdyby nie Disney, nie dziwiłby nas dzisiaj mroczny klimat Harry’ego Pottera, czy przewrotne okrucieństwo w Serii Niefortunnych Zdarzeń.
W każdym razie, jesli chodzi o Koraline, to już sam plakat może zaostrzać apetyt.
14:32, cedro84 , the best of… top
Link Komentarze (2) »
niedziela, 13 stycznia 2008
Dom
Witajcie w moim domu. Zasady:
Jak tylko dowiedziałem się o tej książce miałem ochotę ją przeczytać. Ale doświadczenie uczy ostrożności z wszystkimi hitami z metką: bestseller made in U.S.A. (czy w ogóle bestseller made in JakiekolwiekInneMiejsce) W końcu jednak okazało się, że tym razem moje przeczucia mnie nie zawiodły. Dom jest z pewnością jednym z najsprawniejszych horrorów w wersji literackiej, jaki kiedykolwiek czytałem. Chociaż – nie mam zamiaru ukrywać – zupełnie konwencjonalnym. Zupełnie. Za to dobrze napisanym.
***
Początek powieści przypomina odrobinę Desperację Stephena Kinga, na szczęście po kilku stronach podobieństwa się kończą, bo Desperacja Kinga dobra jest, ale właśnie tylko na początku.
Małżeństwo na granicy rozpadu Jack i Stephenie jadą przez opuszczone tereny Alabamy, żeby w wyniku niefortunnej serii zdarzeń trafić do wybudowanego na odludziu domostwa… Tak jest przez piersze 30 stron, potem akcja ani na moment nie zwalnia i jest tylko mocniej, straszniej, ciekawiej.
Plusem powieści Perettiego i Dekkera są portrety psychologiczne bohaterów o całe mile oddaleni od idiotycznych postaci jakimi zazwyczaj karmią nas produkty z półki: fantastyka grozy. Bohaterowie Domu są sensowni, spójni, inteligentni, a co więcej wykazujący znaczne prawdopodobieństwo w swoim zachowaniu… (Ależ do niskich standardów zmusza nas obecna popkultura…) Ech, ale Dom jest tą pozycją, która, mimo iż idealnie wypełnia konwencję (co przecież nie zawsze jest zaletą), pozwala na prawdziwe emocje podczas lektury i NIE NUDZI. Może właśnie jowa dobrze skrojona konwencjonalności powieści jest jednocześnie jej zasługą, bo w moim mniemaniu lit. popularna ma w swojej formule coś z dobrze stworzonego produktu, gdzie konwencjonalność jest jak najbardziej na miejscu. A że zazwyczaj zalewani jesteśmy kompletnymi bublami, imitującymi książki… to już temat na innego bloga 😉
Nie sposób przy okazji omawianej powieści nie wspomnieć o motywie domu. Dom w literaturze ma bardzo mocną pozycję, a w literaturze grozy zajmuje miejsce prawie centralne. Peretti i Dekker na pewno doskonale zdawali sobie z tego sprawę i dlatego zdecydowali się uczynić go głównym bohaterem swojej powieści. Jest doskonale wręcz standardowy… prawdziwie frenetyczne opisy i pobudzające wyobraźnię przestrzenie. Wszystkie klucze do rozwiązania zagadek znajdują się właśnie w tytule. Napisałbym, że przeprowadzenie akcji i jej rozwiązanie jest naprawdę ciekawe, chociaż zupełnie typowe… Powieść ma w sobie urok czytania jeszcze raz tej samej historii, tyle tylko, że tym razem nareszcie dobrze napisanej.
Zawsze gdy tak bez opamiętania chwalę jakąś książkę w pewnym momencie pojawiają się wątpliwości, czy nie przesadzam… Może przesadzam… ale nawet jeżeli to co?… to przecież i tak tylko popkultura 😉 Nikt nie obiecuje nic więcej ponad to czego i tak się spodziewamy…
Zazwyczaj.
W październiku 2007 roku premierę miał film na podstawie powieści. Zwiastun w zasadzie mocno chaotyczny, co może sugerować, że film nie dorównuje powieści.
Chociaż z drugiej strony książka jest tylko czytadłem i to nie jest taki horror z wyższej półki w stylu Dziecka Rosemary czy Wywiadu z wampirem. Mimo to ma w sobie kilka scen, które na pewno zapadną w pamięci…
Autorzy:
Frank Peretti
Ted Dekker
Frank Peretti, Ted Dekker, Dom (tytuł oryginalny: House), rok wydania: 2006, wydanie polskie: 2007, przekład: Agata Gębska
Tagi: dom
12:54, cedro84 , recenzje książek
Link Komentarze (4) »