Ciąg dalszy wątku o filmach kostiumowych w mglistej tonacji grozy. W poprzednim wpisie pisałem o wieku XVIII jako konfrontacji brudu i brutalności z przepychem i spektakularnością. Tym razem rzecz będzie o wiele łatwiejsza, bo „filmowa epoka”, jaką postaram się opisać jest w rzeczywistości kolebką horroru jako takiego. Wiek XIX.

Na plan pierwszy wysunę trzy tytuły. Mary Reilly. Wywiad z wampirem i Dracula. Filmy te łączy kilka rzeczy: wybitna obsada, wizjonerscy reżyserzy i powieściowy pierwowzór.

***

Najpierw krótki wstęp.

Wiek XIX jest epoką wielkich epickich powieści historycznych. Realistyczne odtworzenie stylu i klimatu epoki było jednym z najważniejszych kryteriów oceny artystycznej ówczesnych dzieł sztuki. Podejście to w naturalny sposób przebija do współczesnych filmów o tematyce historycznej. Również do horrorów. Wszystkie filmy, które za moment zaprezentuję odznaczają się wyjątkowym smakiem i estetycznym dopracowaniem w (iście Stendhalowskim, nomen omen) odzwierciedleniu realiów epoki.

Filmografia:

Wywiad z wampirem

Saga o wampirach Anne Rice oprócz unikalnego charakteru i wyrazistości jej bohaterów przyciąga doskonałym wyczuciem w opisywaniu klimatu epok, w których rozgrywa się akcja. Film Neila Jordana z 1992 roku, będący ekranizacją jej debiutanckiej powieści, rozpoczyna się pod koniec XVIII wieku a kończy w XX. Najistotniejszy z punktu widzenia dramaturgii fragment historii o hipnotyzującym trójkącie miłosnym: depresyjnego Luisa, psychopatycznego Lestata i uwodzicielskiej Klaudii rozgrywa się w XIX wieku. W Nowym Orleanie i Paryżu.

Wiek XIX to wiek sztuki i wiek artystów. Wiek egzotycznych podróży i dorastania. Pełno w tym świecie kontrastów. Bogactwo i bieda, dobrobyt i nędza. Cywilizacja i zezwierzęcenie. Jordan przedstawia go jako kolebkę mających za moment powstać demokracji, wiekiego kapitalizmu i masowości wszystkiego. To okres gdy tradycyjne elity społeczeństw zaczynają dekadencko chylić się ku upadkowi. I odzwierciedleniem tych procesów jest wampiryczna w rodzina, skupiająca się na konsumpcji i egzaltazji w otoczeniu dzieł sztuki.

Wywiad z wampirem to opowieść, w której horror został zapakowany w cudownie ozdobne, luksusowe pudełko. I tak właśnie straszy. Niczym Dorian Gray i jego ukryty portret.

Mary Reilly

O tym filmie pisałem już wcześniej, więc tym razem skupię sie tylko na scenografii i kostiumach. Film, będący wariacją na temat klasycznej powieści grozy Stevensona, w reżyserii specjalisty od widowisk kostiumowych Stephen Fears, robi wrażenie egzystencjalnego moralitetu o gożkim smaku ludzkiego życia.

Londyn z XIX wieku wg Fearsa to miasto mgieł, biedy i rozpusty. Miasto spowite ciemnymi barwami, po którym poruszają się nieszczęśliwi, samotni ludzie, którzy jak w karnawałowym tańcu śmierci pozwalają nieść się losowi. Konstrukcja świata przedstawionego niesie za samą myśl, że szanse na prawdziwe szczęście nie istnieją. Można więc zagłuszać ból zabawą, albo pracą. Prowadzeni z klasą wybitni aktorzy: świetnie sprawdzająca się w roli wyalienowanej pokojówki Julia Roberts, demoniczna jak nigdy: Glen Cloose i rozszarpywany przez id i superego John Malkovith swoimi gotyckimi kreacjami idealnie wtapiają się w pusty i zimny świat.

Dodatkowo wysmakowane zdjęcia i dopracowana, nienachalna scenografia sprawiają, że film ten bardziej niż strach może wzbudzić znany egzystencjalistą lęk przed samotnością, pustką… i pozorną wolnością.

Dracula

W przypadku ekranizacji powieści Brama Stockera „Dracula” z 1992 roku, reżyser F. F. Coppola postawił na widowiskowość. Podobnie jak Mary Reilly, także i Dracula to przede wszystkim estetyczne przeżycie niż mrożący krew w żyłach horror. Potworność, nawet gdy się pojawia, jest bardziej nastawiona na zjawiskowość prezentowanych obrazów niż strach. Podstawą jest więc przepych, co nie dziwi, jeśli zwrócić uwagę na obezne w filmie inspirację obrazami Prerafaelitów.

Dracula Coppolli nie jest też zwyczajnym horrorem. Jest to raczej opowieść o miłości z wampirem w roli głównej, historia romantycznej nieszczęśliwej miłości, która okazała się silniejsza niż śmierć. Przesycona zapierającymi dech w piersiach obrazami wiktoriańskich pałaców, gotyckich zamków i mglistych, londyńskich cmentarzy sprawia, że wizja przypomina bardziej spektakl wizjonerskich scen niż ekspresje bólu, strachu i cierpienia.

Oszałamiające kostiumy aktorów i mnogość rekwizytów sprawiają, że Dracula jest może nieco przerysowanym, ale niewątpliwie urokliwym i popularnym widowiskiem historycznym, którego idealną oprawę stanowi muzyka Wojciecha Kilara.