Druga odsłona mojej serii (Nie tylko Koralina) i kolejny horror dla dzieci i młodzieży. Tym razem znacznie bardziej na serio od napomkniętego Kręgu ciemności.

W powieści Wykreślone imię trochę dużo obyczajówki (zwłaszcza na początku) i przygodówki, ale można też się nieźle przestraszyć: są lalki, zdeformowane ptaki, nawiedzony dom i niebezpiecznie żywe odbicia w lustrach.

Fabuły nie mam ochoty streszczać, ponieważ mieści się w znanym dobrze schemacie horroru, tym razem skrzyżowanym z lit. młodzieżową. Nowy dom, nowa przestrzeń, konfrontacje z rówieśnikami i problemy z rodzicami. Po szczegóły odsyłam do wpisu Asfaltowej dziewczynki o tutaj.

Ja tymczasem zapraszam dalej, aby dokładniej przyjrzeć się horrorowym atrybutom powieści.

Autorka tego czytadła dla bachorów popisała się rewelacyjną wyobraźną na poziomie zawiązywania intrygi i kreacji fantastycznych, budzących grozę i niepokój, bohaterów.

Bohaterowie:

1. LALKA Dalila i jej trutnie

Bez dwóch zdań najbardziej przerażająca figura w całej książce i prawdziwy dowód na to, że motywu LALKI w horrorze nie da się wyeksploatować. Nie będę zbyt wylewny w opisywaniu zdarzeń, bo – jeżeli miałoby Wam to popsuć frajdę z czytania – naprawdę byłoby szkoda. Zwłaszcza, że pokaźny ładunek starej dobrej „gotyckości” robi przyjemne wrażenie.

Z drugiej strony trzeba zaznaczyć, że Lassiter nie tworzy postaci LALKI i sytuacji z nią związanych orygilnalnie. Robi to jednak szczególnie umiejętnie. Schemat okazuje się wystarczający w związku z czym (to się odnosi generalnie do całej powieści) nawet jeżeli czytamy, to co już dobrze znamy, to w wersji Lassiter mamy ochotę czytać to jeszcze raz. Szkoda jedynie, że pisarka nie do końca wykorzystała potencjał, jaki istniał w historii i postaciach. Tak umiejętnie budowane akcesoria grozy i nastrojowości, bez najmniejszego zawahania Lassiter. zrzuciła z piedestału, kiedy tylko jej na to przyszła ochota, nie zwracając uwagi, że pozostał jeszcze ogrom zdarzeń do opowiedzenia i sytuacji do wyjaśnienia. Kilka genialnych fresków napęczniałych fantastycznością, pomimo początkowych sugestii, że będą czymś więcej, pozostało jedynie eleganckim tłem. Te niewykorzystane możliwości bolą najbardziej.

[Fragment]

Tylko ostatnie największe pudełko zostało obwiązane sznurkiem. Ktokolwiek to zrobił, zużył chyba kilometr sznurka, oplatając nim pudełko ze wszystkich stron i wiążąc w najbardziej skomplikowane węzły (…) Na pudełku widniał napis „DALILA I JEJ TRUTNIE” (…) Nagie, pozbawione twarzy i włosów lalki leżały na stosie niczym ciała w masowym grobie. (…) Między nagimi, pozbawionymi oczu lalkami znajdowało się coś jeszcze – coś, co mogło być jedynie Dalilą. (s. 44)

Czytając Wykreślone imię nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w powieści wykorzystany został pomysł na takie budowanie grozy, które polega na patologicznym mieszaniu elementów ludzkich z mechanicznymi i zwierzęcymi. Stąd tak silna analogia pomiędzy bohaterami książki, a mieszkańcami Silent Hill z ich defragmentyzacją, radykalną redukcją osobowości i ograniczeniami powodowanymi zamknięciem w ułomnej strukturze „czegoś”. Chyba najbardziej zjawiskowo widać, to przy okazji trutniów, lalek pozbawionych twarzy, oczu i włosów, istniejących tylko po to, aby służyć swojej pani. Tutaj też, podobnie jak w Silent Hill, została przedstawiona struktura społeczna, oparta na relacji pan-niewolnik, bezwolna grupa ułomniejszych istot ulega „bardziej zaawansowanemu” technicznie i mentalnie przywódcy.

Ponieważ jednak Lassiter nie skupiała się na opisie tych zależności, a jedynie je sygnalizuje, jeszcze dobitniej przez to podkreśla sztuczność, pustkę i totalność postaci i relacji pomiędzy nimi. Nie ma żadnych niuansów. Nie ma tożsamości. Nie ma szans na wyjście z systemu, w którym jest się (dosłownie) tylko lalką.

Groźbę takiego ulalkowienia (chociaż to ujęcie nie dotyczy tylko bohaterów-lalek Wykreślonego imienia) dobrze obrazuje odnaleziony przez dzieci dom lalek, zbudowany jako idealna kopia domu, w którym zamieszkali wraz z rodzicami. Prowadzi to do poczucia bohaterów, że poruszają się właśnie nie po prawdziwym budynku, a jedynie po domu dla lalek. Sami w pewien sposób nimi się stają, będąc częścią niezrozumiałej gry, której zasady i realizację ustanawia ktoś inny. (Kto?)

2. KOLONIA Gawronów

[Fragment]

Wyjrzała przez szpary w zbudowanej z gałęzi klatce i zobaczyła Kolonię Gawronów krążącą nad ogromnym jeziorem. W pewnym momencie jedno z dzieci-ptaków przysiadło na pobliskim drzewie. Była to dziewczynka o brudnych rękach i nogach; jej nagie ciało pokrywało delikatne upierzenie z czarnego puchu, ze szczupłych ramion wyrastały szerokie skrzydła. Kłapnęła ustami, łapiąc robaka. Przechyliła głowe i go połknęła. (s. 268)

Kolonia Gawronów jest równie doskonale przedstawiona, jak Kolonia lalek. Chociaż niestety jest jej w powieści jeszcze mniej i pełni jeszcze bardziej dekoracyjną funkcję. Opisy Gawronów oniemiają widowiskowością czarnego karnawału i wykoślawionego obrazu ptaków-dzieci. Gawrony są jak tłum gapiów. Pojawiają się zawsze w chwili ważnych fabularnie zdarzeń. Posłuszne woli silniejszej istoty, bardziej niż lalki, są kwintesencją chaosu, jaki materializuje się w historii L.

W przeciwieństwie do lalek, które zawsze symbolizowały teatralność i poddaństwo, ptaki są symbolami wolności. Stąd okrutna przewrotność ze strony pisarki, która pozbawiło Gawrony-ludzi możliwości mowy i tożsamości innej od tożsamości zwierzęcia. W ten sposób możliwość latania jest jedynie pozorną rekompensatą (iluzją wyzwolenia) za brak świadomości i woli.

3. LIS

[Fragment]

– Nazywam się Lis. – Błysnął białymi zębami w grymasie, który nie przypominał jednak uśmiechu. – Chcę ci pomóc, jeżeli oczywiście mi na to pozwolisz. (s. 151)

4. LUSTRO i Szyba

Postacie Lustra i Szyby to dalszy element zabawy Lassiter z tematyką tożsamości i związanych z nią ograniczeniami jednostki. W pewien sposób łamie ona w swojej książce pomysł Lacana na połączenie odbicia z autoidentyfikacją, czyniąc postacie mieszkające po drogiej stronie lustra, postaciami bez właściwości i sugerując, że tożsamość jest czymś płynnym, co można sobie wybrać. Jest to naturalnie sprzęgnięte z pedagogicznymi tematami Wykreślonego imienia. Chodzi o częste poczucie nieprzystosowanych nastolatków, którzy patrząc w lustro, nie utożsamiają się ze swoim odbiciem.

Lustro i Szyba to para mimów, klownów, mieszkających w pustym świecie po drugiej stronie luster i tafli wody. Podobnie, jak Lalki i Gawrony zazwyczaj aktywność mimów ogranicza się do obserwowania. Pełnią zatem funkcję zmaterializowanego efektu audytorium, wrażenia bycia obserwowanym. W takich sytuacjach widownia nie jest jednak przychylna, a jedynie czeka na pomyłki i gafy obserwowanego. Skoro świat zewnętrzny stoi w opozycji do ich świata wewnętrznego, wszystko co nie pochodzi z wnętrza jest złe i nieprzychylne. Prawdziwe i dobre jest to, co nie na zewnątrz po obu stronach lustra, ale to co wykreowane we własnej świadomości. Stąd nieprzyjemności, jakie spotykają młodych bohaterów ze strony mimów.

[Fragment]

(…) kiedy usiadł w boksie i odruchowo spojrzał na witrynę baru, ponownie poczuł jego ukłucie – w odbiciu boks zajmowały cztery osoby. Obok niego i Johna siedziała para mimów, prawie w ogóle niezniekształcona przez odbiecie w szkle okiennym. Gdy na nich popatrzył, wybuchli teatralnym, bezgłośnym śmiechem. [s. 131]

***

Książka Lassiter jest ciekawym eksperymentem w ramach lit. młodzieżowej. W kaftan horrorowej popkultury w wersji light ubiera ona bardziej lub mniej banalne probmemy związane z okresem dorastania: kłopoty z rodzeństwem, rodzicami, niska samooceną, outsiderstwo, brak silnej tożsamości. Co ważne: wybrane wątki porusza i rozwiązuje w całkowicie pozbawiony taniego dydaktyzmu i moralizatorstwa sposób. Przyznaje, że są sytuacje bez happy endu. Zwłaszcza że dodatkowo porusza tematy rozbitych rodzin, chorób i śmierci rodziców czy wreszcie wychowywania dzieci przez pary jednopłciowe.

Nie napiszę, że ta powieść jest arcydziełem, bo niestety zbyt wiele w niej przewidywalności, a co gorsza, zbyt nierówno zostały rozłożone poszczególne akcenty przez co naprawdę ciekawym zdarzeniom Lassiter poświęciła zbyt mało uwagi, podczas gdy konwencjonalne i dobrze znane sytuacje, zostały po raz kolejny opisane szczegółowo i dokładnie wyjaśnione. Autorka nie poradziła sobie również z finalizacją wszystkich wątków, które pomimo ich bogactwa zamknęła na kilku stronach prostym, (w konfrontacji z treścią) nawet prostackim rozwiązaniem, parę spraw w ogóle pomijając.

Przyznam jednak, że byłoby nieuczciwie niedocenić jej pracy, bo Lassiter napisała naprawdę dobrą książkę. Nie tylko książkę dla dzieci, ale też niezły horror.