Jednym z najbardziej kontrowersyjnych działów medycyny niekonwencjonalnej jest bioenergoterapia. Póki co, nie istnieją żadne rzetelne badania naukowe, które faktycznie potwierdziłyby jej skuteczność. Medycyna chińska mówi, że bioenergoterapia to odblokowywanie kanałów energetycznych w ludzkim organizmie. Powstrzymywanie ma umożliwić organizmowi powrót do harmonii, dzięki której powróci on do zdrowia. Zabieg polega na skorygowaniu energetycznych zaburzeń, jakie terapeuta widzi w ludzkiej aurze. Podobno ludzka aura ma siedem warstw. Każda z nich jest odpowiedzialna za inny aspekt ludzkiego życia: zdrowie psychiczne, fizyczne, emocjonalne itp. Bioenergoterapeuta w trakcie zabiegu bada w jakim stanie znajduje się aura pacjenta. Leczenie polega na szukaniu zaburzeń, zmian, aby naprawić to co zepsute. Tylko dzięki korekcie możliwy jest powrót do zdrowia. Czasami wystarcza jeden zabieg, jednak często aby powrót do zdrowia był w pełni skuteczny, trzeba wykonać ich kilka. Na bioenergoterapię decydują się często osoby, które nie wierzą w tradycyjną medycynę.

Duża grupa pacjentów to ci, którzy nie znaleźli satysfakcjonującej pomocy w zwykłych lekarskich gabinetach. Do bioenergoterapeutów trafiają też osoby nieuleczalnie chore, którym konwencjonalna medycyna nie jest już w stanie pomóc. Część bioenergoterapeutów odsyła swoich pacjentów do zwykłych lekarzy, wiedząc, że nie będą im w stanie kompleksowo pomóc. Dlatego też można uznać, że bioenergoterapia ma sens wtedy, kiedy jest traktowana jako uzupełnienie zwykłego leczenia. Ciężko chore osoby nie powinny rezygnować ze zwykłej terapii bo może się to dla niech skończyć tragicznie. Zwykła nauka nie potwierdza istnienie aury, pól energetycznych ani bioprądów. Nie istnieją też żadne badania, które mówiłyby o faktycznym wpływie bioenergoterapii na leczenie. Dlatego jeśli zdecydujemy się na tego typu działanie, powinniśmy zachować wyjątkową ostrożność i na pewno nie rezygnować z konsultacji u zwykłego lekarza. W końcu bioenergoterapia to dziedzina wciąż niezbadana.