Pamiętacie Philipa K. Dicka? Natchnionego – albo szalonego – pisarza, który na science-fiction wywarł wpływ tak duży, jak nikt chyba inny? Autora znakomitych opowiadan, w tym „Impostora”? Artystę fantazji, którego książki inspirowały twórców „Raportu mniejszości” czy „Blade Runnera”? Pamiętacie może tekst „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” – ten sam, który stał się kanwą scenariusza wspomnianego już „Blade Runnera”? A może chociaż pamiętacie sam film? Jeśli jesteście fanami gatunku czy filmu, z pewnością pamiętacie, jak brzmiała nazwa modelu androida podana w filmie. Nie? Podpowiem: Nexus 6.

Jeżeli – tak jak ja jesteście miłośnikami gadżetów i nowych technologii – szybko zrozumiecie, w czym dzieło. Jeśli nie, chętnie pomogę: ten sam sposób nazywania swoich urządzeń z systemem o wdzięcznej nazwie Android zastosowała firma Google, oddając do dyspozycji – na razie przede wszystkim amerykańskich – klientów smartfon Nexus One. Hołd wobec ogromnie popularnego pisarza i ukłon w stronę jego miłośników? Czyste wyrachowanie i pragnienie wykorzystania potencjału marketingowego kultowego filmu? A może – całkowity przypadek?

Zapewne wszystko po trochu. Problem w tym, że córka Philipa K. Dicka stwierdziła, że uważa całą sytuację za naruszenie własności intelektualnej. Jeśli sprawa skończy się w sądzie, ciągnąć się będzie latami – bo podobieństwa między dziełem Dicka a urządzeniem Google / HTC ograniczają się właściwie wyłącznie do nazewnictwa. Słowo “Nexus” też chyba nie bardzo mogłoby stać się czyjąś intelektualną własnością, zarejestrowaną sądowo, bowiem rzeczownik ten oznaczać może “połączenie” (łac.)

A ja, wbrew logice nieco, dość mocno się cieszę. Bo cała sytuacja pokazuje, że choć aby tworzyć kulturę, trzeba korzystać z nowinek technologicznych, to zdarza się, że technologia inspirowana jest też kulturą.

PS W końcu udało mi się zacząć wracać do tematów okołoliterackich. A o zapowiedzianych wcześniej sprawach także napiszę – ale w terminie późniejszym, zbyt dużo bowiem wydarzeń, których pominąć nie sposób, w ostatnich dniach ma miejsce. Lista tematów, zamiast zawężać się, rośnie w tempie wykładniczym. Podobnie, jak statystyki bloga – za co wszystkim serdecznie dziękuję.

PS PS W boksie AdTaily po prawej stronie mamy pierwszą blogową reklamę. Reklamę promującą serwis Lubimy Czytać. Zachęcam do kliknięcia i zapoznania się z treścią serwisu – konkurencyjnego wobec Granic, przyznaję, tym bardziej, że od ładnych paru lat wśród funkcji udostępnianych przez nas użytkownikom jest tak zwana “Biblioteczka”, jednak nigdy nie udało nam się jej do końca wśród internautów wypromować. Ale pomysł na serwis ciekawy, choć boję się, że zbyt wąski. Opinia szersza – po paru dniach zabawy.