Kiedy moja matka zachorowała, okazało się, że bardzo długo ukrywała przed nami, że jej zdrowie jest nie w porządku. Nie chodziła do lekarza, ponieważ uważała, że medycyna nie jest w stanie jej niczego zaproponować. Parzyła i piła jakieś ziółka, czasem twierdziła, że jest zmęczona, ale zawsze udawała, że jest wszystko w porządku.
Teraz już nie jest w stanie ukrywać, że jej zdrowie szwankuje, bo trafiła do szpitala. Okazało się, że ma problemy z sercem i wiele innych schorzeń, na które medycyna mogła wcześniej coś poradzić, gdyby tylko przyznała się do swojego stanu. Teraz jednak nie ma co deliberować i trzeba się zastanowić, co robić dalej.
Na razie leży w szpitalu i nad jej zdrowiem czuwa sztab lekarzy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, ze cudów nie ma i medycyna nie jest w stanie pomóc człowiekowi, który wyraźnie sobie tego nie życzy, jednak mamy nadzieję na jakiś przełom. Przecież nie może być tak, że człowiek, nawet zmagający się z chorobą, od razu jest skazany na trudną przyszłość.