Obydwie prezentowane wcześniej teorie (Teoria udawania i Teoria iluzji) opierają się na jednym wspólnym przekonaniu: warunkiem powstania emocji (strachu) jest wiara w realność obiektu, który ma ten strach wywołać. Irracjonalne byłoby bowiem banie się czegoś o czym wiemy, że nie istnieje.

Myślowa teoria emocjonalnych reakcji na fikcję

Trzecia z prezentowanych przez amerykańskiego filozofa Noela Carrolla w książce Filozofia horroru koncepcji wychodzi z założenia, że to przekonanie jest błędne i że przyczyną strachu pojawiającego się w trakcie oglądania horrorów lub czytania powieści grozy nie jest wiara w istnienie w prezentowane w nich potwory, ale sama myśl o nich.

W ten sposób przeciwstawia się zarówno teorii udawania, która degraduje nasze emocje jako nieautentyczne, jak i teorii iluzji, która zakłada, że ulegamy realizmowi omawianych na moim blogu dzieł i zapominamy o ich fikcjonalnym charakterze.

To, że myślenie o pewnych rzeczach czy zdarzeniach może powodować emocje jest faktem. Oglądając Teksańską masakre doskonale zdajemy sobie sprawę, że opowiadana tam historia, bohaterowie i zdarzenia są nieprawdziwe. Wiemy jednak, że w świecie fikcji wszystkie prezentowane tam atrybuty grozy traktowane są jako rzeczywiste i same w sobie są tak przerażające, nieludzkie i obrzydliwe, że sama myśl o nich powoduje emocję. Wyobrażenie sobie sytuacji w której zostajemy wydani na łaskę kanibalistycznej rodziny i czekamy zamknięci, potrurbowani i pocięci w brudnej, śmierdzącej piwnicy jest przerażające, nawet jeżeli prawdopodobieństwo, że spotka nas coś takiego jest zerowe.

Wydaje się zatem, że myślowa teoria emocjonalnych rekacji nie tylko rozwiązuje problemy jakie pojawiały się w przypadku wcześniejszych koncepcji, ale odpowiada na pytanie, jak to możliwe, że boimy się czegoś, o czym wiemy, że nie istnieje.